strop mamy za sobą
Witam ! mam trochę zaległości z uzupełnianiem mojego dziennika, ale cierpię na chroniczny brak CZASU !! myślę, że jak by doba była dłuższa o jakieś 6 godz to może bymi go starczyło na wszystko. Praca, gotowanie, druga praca, w tak zwanym między czasie pomoc na budowie no i oczywiście funkcja głównego zaopatrzeniowca to też moje zadanie. Muszę dodać, że prowadzimy budowę systemem gospodarczym w pełnym tego słowa znaczeniu. Buduje znajomy murarz a w roli pomocników występują mąż, syn i siostrzeniec w miarę możliwości ( uczniowie, dobrze że to był okres świąt i matur). Mój mąż z radością poszedł dziś po długim urlopie do pracy. bo roboty budowlane nie zalicza do przyjemnych. Ja nauczyłam się sztuki zbrojenia, muszę się pochwalić że wszystkie belki stropowe powiązałam sama ( a było ich nie mało). Nawet przemogłam swój lęk wysokości i po drabinie wdrapałam się na szalunek by wiązać druty. Szczęśliwie weszłam i zeszłam więc jest ok. Najważniejsze, że zdążyliśmy i o 12ej w sobotę przyjechała pompa oraz beton. Przepompowali go 18m. Nic się nie wylało, nić nie zawaliło HHHUUURRRAAAA !!!!!
a to fotorelacja :
Potem synuś " zamontował" najważniejszą część stropu
Radość była wielka gdy pojawiła się wiankowa butelka... no i zespół dnia poprzedniego objawiający się bólem głowy rano w niedzielę